-
Samobójstwa państwowe. Do polskich żywych torped zgłaszali się najczęściej bezrobotni i inwalidzi, kobiety i dzieci
Kapitalny tragikomiczny rozdział o "żywych torpedach" z września '39, kamikadze po polsku. Rudnicki czyta Stefana Chwina "Oddać życie za Polskę. Samobójstwo altruistyczne w kulturze polskiej XIX wieku" -
Nie mamy darmowego poczęstunku. Ale ksiądz będzie chodził z hostią, smaki do wyboru
Proszę państwa o uwagę, tu mówi konduktor. Pociąg zatrzymał bieg, mamy wypadek na torach. -
Jak dorastał, jedno miał marzenie: Tato, ja bym tak chciał się w życiu nie liczyć
Już w windzie, trochę nieswojo, nie było mnie prawie rok, na pewno powie jak zawsze, co? Na występy gościnne? Bo często powtarza, że z życia tournée sobie zrobiłem, wchodzę, a ona? -
Koledzy usiedli na tapczanie i oglądaliśmy, a ona dusiła się w środku
Siedzieliśmy przed telewizorem, gdy zapukali do drzwi koledzy z podwórka. Więc w popłochu otworzyłem tapczan i ona posłusznie do niego weszła. -
Najważniejszych lekarzy Hitlera było dwóch. Jeden od biegunki, drugi dzięki złamanemu nosowi
Opis pracy lekarzy III Rzeszy to mieszanka najgorszych horrorów i makabreski. -
Raz na Dzień Dziecka na stole wylądowały nam z kosmosu dwa płaskie talerze, a na nich kotlet
Głodni byliśmy tak, że raz chcieliśmy zjeść listonosza razem z jego torbą, mięso było od święta -
Zofia Stryjeńska w Google Doodle. Chce robić karierę, i robi. Chce sławy, i ją ma
Pewnego wieczoru mąż zaprasza ją nagle do teatru. Zofia Stryjeńska stroi się, pożycza suknię z kokardą w pasie i idą, ale wcześniej on musi wstąpić po drodze do lecznicy, więc wchodzą, on zaraz wychodzi, ona już tam zostaje. Zdzierają z niej suknię, zakładają kaftan i pakują do loży w postaci łóżka. -
"Ijasz" Tomasza Różyckiego jest książką, do której wygodniej papcie założyć. Szlafrok narzucić, herbatę zaparzyć, rozgościć się
Opole z góry przypomina dziurawą korę mózgową. Na dnie Odry stoi zatopiona armia w zardzewiałych hełmach. W sadach rosną wściekłe psy, a jedyny czytelnik książek to ogień -
To było ostatnie jej lato, przejechał ją pijany traktorzysta, dwa razy
Byłem mały, na wakacje na wieś jeździłem, do rodziny ojca, fajnie było, krowy były, ale ja doiłem babcię. -
Leżałem jako podrzutek, bez żadnej karteczki, nie chciały mnie nawet pielęgniarki
Za mamki miałem chmury, kiedy karmiły mnie śniegiem, wyglądałem, jakby ulepiły mnie dzieci -
Mogłem zaszczepić się w Niemczech? Jasne, że mogłem, to ja nie, to ja w Polsce
Na Stadion Narodowy ci ja pojechałem, narodowym tramwajem, a na niebie, no bo gdzieżby indziej, narodowe świeciło słońce, co za piękny dzionek, pomyślałem, jakże srodze się myląc -
Sąsiad gotował kartofle dla świń, chciałem zostać jedną z nich
Wszyscy byliśmy wtedy głodni, jedyne, czego można się było najeść, to wstydu. -
Pranie zrobiłem, na balkonie wywiesiłem, a tu wiatr dziesięć stopni Beauforta
Obyście żyli w świecie, w którym nie wieje wiatr żadnej historii, szczególnie wtedy, kiedy rozwieszacie pranie. -
No i wtedy mama połknęła klucze, żeby tata nie odszedł
Widok miałem taki, że widziałem, jak w Kędzierzynie mama obiera ziemniaki, z przyzwyczajenia za dużo, bo tata już je, ale u innej, na drugim końcu miasta. -
Teść podszedł z butelką piwa i sobie o pierwszy ząb wnuka to piwo otworzył
Lucka miała jedną pasję, obsesyjnie myła podłogi i szlag ją trafiał, bo bez przerwy wchodziliśmy jej na mokre. Faktu, że przecież nie było suchego, nie przyjmowała do wiadomości. -
On specjalista od gaszenia ognia wewnętrznego, ja Zośka, jak ten batalion
Jak poznałam twojego ojca? Nie mówiłam ci? -
Rudnickiego list motywacyjny na prezesa koncernu paliwowego
Ambicje mam takie, że prawie cała Polska się w nich mieści, tylko mi Hel z gęby wystaje -
Całe życie stałem na podporządkowanej, a teraz karetką jadę sobie główną
Jak człowiek podetnie sobie żyły... Nie, nie, to na końcu, do którego zmierzał będę z uporem maniaka -
Musieli to wiedzieć, ten lód załamał się pode mną, to co dopiero pod nimi
Nocami wymykam się na wzgórze i wyję jak pies, do gwiazd. -
Kartka na życie, z zagiętym rogiem
Pojechaliśmy z Hamburga do południowej Francji, ja i Niemka o imieniu Franka. Nasz polsko-niemiecki stosunek bilateralny dojrzał do wspólnej, dalekiej podróży z widokiem na ślub