-
Bardziej przejmowałam się tym, co ludzie powiedzą niż tym, że córka może zmarnować sobie życie
Zachowanie pijanego narzeczonego wstrząsnęło moją córką i postanowiła zrezygnować ze ślubu. Niestety, wtedy ja postanowiłam działać. Zaczęłam ją namawiać, żeby nie odwoływała ślubu. Podstawowy argument? Co ludzie powiedzą! -
Potrzebuję w życiu ciągłych zmian. Wiem, że przez to krzywdzę innych, ale nie potrafię inaczej
Po trzech miesiącach znajomości powiedział, że chciałby mieć taką żonę. Na co ja: To się pobierzmy. Rola żony intrygowała swoją nowością. Wcześniej byłam w kilku, raczej krótki związkach. I to ja zawsze odchodziłam. -
Syn przypomina sobie o nas, gdy potrzebuje pomocy przy dzieciach. "Przecież dziadkowie od tego są"
Wychowałam troje dzieci. Rezygnowałam z zabaw, spotkań - bo miałam dzieci. Syn mieszka w tej samej miejscowości, ale nas nie odwiedza, nie zadzwoni. Normalnie nie istniejemy, dopiero jak coś chce, to pamięta, że ma rodziców. Bardzo to przykre -
"Nie wychodzi nam życie pod jednym dachem. Nawet seks na odległość jest lepszy"
Każdy powrót męża do domu pogłębia moje obawy. Jego obecność w domu to dla mnie męczarnia. Jestem poirytowana, zmęczona, czuję, że nie panuję nad własnym życiem. Mąż mi przeszkadza. Wolę go na odległość niż u swego boku. -
"On żonaty szef, ja podwładna w separacji. Od początku powtarzał: Bez emocji i uczuć"
Odchodził i wracał. Przestawał się odzywać, po jakimś czasie odnawiał kontakt. W pracy raz mnie zauważał, a czasami zachowywał się, jakbyśmy się nie znali. Zwłaszcza po zbliżeniu, jakbym przestawała dla niego istnieć. -
Nie poradziłam sobie z wychowaniem córek. Czy aż tak zapracowałam na te chłodne relacje?
Nie wiem, co robić. Pytam, choć wiem, że jest za późno, by cokolwiek zmienić. Może muszę się podzielić swoim problemem, bo trudno mi z nim żyć. Mam prawie 70 lat i trzy dorosłe córki. Moje układy z nimi nie są zdrowe ani radosne. -
Przy pytaniu o dzieci udawaliśmy, że jesteśmy tylko my i rosół. To, co stało się później, powaliło gości
Zazwyczaj w takich sytuacjach odpowiadaliśmy wymijająco, że mamy jeszcze czas, że praca, awans. Tym razem, po chwili ciszy, mój mąż odłożył łyżkę, wytarł usta w serwetkę i powiedział to, co powtarzaliśmy sobie od narzeczeństwa.