-
Pielęgniarki są po to, "żeby pomagać, a nie żeby o pomoc prosić". Dlatego udają, że wszystko jest w porządku
Pielęgniarki przez lata wrzucane były zaraz po szkole na głęboką wodę, bez żadnego psychologicznego przygotowania na sytuacje, z którymi mogą się spotkać. Rozmowa z Dorotą Uliasz, pscholożką. -
Międzynarodowy Dzień Pielęgniarek: Trudno znieść tyle nieszczęścia, ale żadna nie wyobraża sobie innej pracy
"Próbowałam różnych rzeczy: pracowałam jako ekspedientka, recepcjonistka, kosmetyczka. Ale za każdym razem stwierdzałam, że to nie moje. Tęskniłam za pracą pielęgniarki" - mówi Marija Udowik. -
Pamiętam to jak dziś: myłam głowę, a włosów w odpływie było coraz więcej i więcej. Została łysa plama
Łysienie plackowate. Patrzyłam na siebie w lustrze i myślałam: "Nie! To nie mogę być ja!". Wyglądałam jak kosmitka. Wszyscy myśleli, że mam raka, a ja nie potrafiłam im opowiedzieć o tym, co się stało. -
Agata Tuszyńska: Pomaganie pomaga także nam samym, wzmacnia nas. Ale też wyczerpuje
Mam poczucie winy, że nie spędzam w punktach pomocowych 24 godzin, tylko dwie, próbuję jednak pomagać także inaczej. Na przykład - chcę napisać bajkę dla dzieci, które, jak bohaterka mojej książki "Mama zawsze wraca", chowają się w schronach w Kijowie czy Mariupolu - mówi Agata Tuszyńska. -
Aleksandra Popławska: Poczucie winy tylko osłabia i nie jest konstruktywne. Zrobiłam tyle, ile mogłam
Fala uchodźców płynie do nas niepowstrzymanie i przynosi morze ludzkiego nieszczęścia, a nas zalewa chwilami poczucie zmęczenia i bezradności wobec skali potrzeb. Jak sobie z tym poradzić? Odpowiada Aleksandra Popławska. -
Wanda Traczyk-Stawska: W czasie powstania matki mówiły swoim dzieciom: "Nie bój się! To będzie tylko chwilka!"
Niech wszystkie matki na świecie pomyślą, że jeśli nie zatrzymają tej wojny, to ona przyjdzie i do nich. Niech zrobią wszystko, co w ich mocy, żeby się skończyła. Niech wołają o pokój, nawet jeśli żyją w dobrobycie i spokoju. Wanda Traczyk-Stawska o tym, skąd czerpać nadzieję i siłę. -
Joanna Klimas: Żyję już długo, ale takiego natężenia rzeczy trudnych i złych - nie pamiętam
"Zawsze ratowała mnie sztuka, cokolwiek by to było: książka, wystawa, wiersz, film. Ale przy takim poziomie przerażenia nie miałam siły, żeby skoncentrować się na czymś innym". O tym, skąd czerpać nadzieję w trudnych czasach, mówi Joanna Klimas. -
Na rynku pracy mówimy o silversach, a nie silverkach. Kobietom siwizna nie dodaje uroku, tylko przysparza problemów
Kobiety po 50. zwykle ukrywają swój wiek. Farbują siwe włosy - dosłownie i metaforycznie. Niestety, CV zdradza, ile mogą mieć lat. Póki więc pracują, jest dobrze. Problem zaczyna się, kiedy wypadną z systemu i próbują wrócić. Wtedy określa je ich PESEL. -
Produkują własny prąd, żywność i mają swoje systemy edukacji. Małe wspólnoty są odpowiedzią na kryzys naszych czasów?
Kiedy Maria powiedziała mi, że chciałaby, żebyśmy zamieszkali na wsi, przestraszyłem się. Jak to? Ja, miejski zwierz, miejski aktywista, miałbym porzucić moje miasto? To wszystko, czym żyłem? -
Kolejki po nasze pierogi się nie kończą. Udało nam się już sfinansować zakup karetki, wielu leków, koców, ubrań, jedzenia
Ludzie płacą o wiele więcej, niż powinni. Widzimy, że nie jesteśmy sami, że walczymy razem. Zgłaszają się do nas Ukrainki, które dopiero co przyjechały i też chcą z nami lepić. Siedzimy sobie tu razem, rozmawiamy, śpiewamy - tak jest o wiele lżej -
Justyna Mielnikiewicz o sytuacji w Ukrainie: Ludzie boją się jeździć daleko, nie chcą zostawiać rodziny
-
Z różą, czekoladą albo kiełbasą. Japoński eksperyment na polskich pączkach
"Jednego jestem pewna - nie splajtuję". Polskie pączki wypiekane przez Meiko Sakamoto idą w Tokio jak świeże bułeczki. Wszystko robi sama: wygniata, piecze, sprzedaje. Jej rekord to tysiąc sprzedanych pączków w ciągu dnia. Najgorzej było podczas tajfunu - wtedy poszły tylko trzy sztuki -
Weronika Kociniak: Gdy tata się dowiedział, że mama nie żyje, krzyczał przez dobę
Weronika Kociniak*, córka aktora Mariana Kociniaka: Nie dawałam rady. Rodzice chorowali jednocześnie: jeden szpital, drugi szpital, na okrągło badania, kroplówki, lekarstwa. Miałam trzy kalendarze: jeden dla mamy, drugi dla taty, trzeci mój. Koordynacja tego wszystkiego to była logistyka wyższego rzędu -
Anoreksja. Zuzia waży 34,8 kg. Na miejsce w szpitalu psychiatrycznym musi czekać nawet 6 miesięcy
- Psychiatrzy zakładają, że mam wstręt do jedzenia, a ja go nigdy nie miałam. Zakładają, że wymiotuję, a ja nigdy nie wymiotowałam - mówi Zuzia, która choruje na anoreksję i od roku jest w stanie zagrożenia życia. Ciągle czeka na miejsce w szpitalu na oddziale psychiatrycznym -
Mężczyźni zabiegają o to, żeby razem zamieszkać. A kobiety już nie chcą nikogo opierać
- To mężczyźni częściej zabiegają o to, żeby razem zamieszkać. Wspólne gospodarstwo domowe kojarzy im się lepiej. Poza tym pandemia pokazała, że gorzej niż kobiety radzą sobie z samotnością i izolacją - mówi Dorota Minta, psycholożka i psychoterapeutka.