-
Po wywiadzie ministra kultury. Dehnel demaskuje zamordystyczne zapędy PiS
Aryści nie dostaną ubezpieczeń, bo nie popierają PiS. Otwartm tekstem powiedział to sam minister kultury Piotr Gliński. "A jak mam wytłumaczyć naszym wyborcom - powiada minister - że trzeba stworzyć specjalny fundusz emerytalny, który ta ustawa proponuje, dla pani Jandy czy dla pana Seweryna?". -
"Nie ma opozycji demokratycznej bez równości praw osób LGBT, czarnych, Żydów czy kobiet". Jacek Dehnel polemizuje z Adamem Michnikiem w sprawie Giertycha
Nasze prawa, prawa osób LGBT - a to samo dotyczy praw kobiet - podobnie jak dwieście lat temu prawa czarnych w USA, są przedstawiane nie jako coś, z czym przychodzimy na świat, tylko coś, co podlega opinii -
Jacek Dehnel: Kto i dlaczego z buntowniczki Szymborskiej zrobił "naszą Wisię", "kochaną noblistkę", ekscentryczną starą ciotkę
Szymborska odpisuje czytelniczce: "Chce Pani być poetką, ale się nie przygląda" -
Dehnel do Matczaka: Wierzący są w stanie uwierzyć w cokolwiek, tylko nie w istnienie niewierzących
Trzeba było się skupić na przeżyciu duchowym, a nie atrakcyjnych łapówkach i księżniczkowych sukniach bezach, to może byłoby inaczej -
Kata Maciejowskiego przypadki. Cz. II: Upadek mistrza
Żył w skrajnej nędzy, bez pracy i mieszkania, opuszczony przez kobietę, dręczony alkoholizmem i uzależnieniem od narkotyków. Odchodząc z miejsca niedoszłego samobójstwa - donosił "Express Poranny" - oświadczył, że stanowczo się powiesi. -
Kata Maciejowskiego przypadki I. "Nie jestem byle kim!"
Bywało też, że rachunki za libacje regulował stryczkami z szubienic, bo sznury takie - zapewniał "Wieczór Warszawski" mają przynosić szczęście i są cenione na wagę złota. -
Gniew ludu pod "Ziemiańską". Wyrzucił na bruk trzy tysiące robotników, w ich miejsce zatrudniał dzieci
Był to człowiek uzależniony od przemocy: Jeżeli nie było jakiejś awantury wywołanej przez niego - cytował świadka "Kurjer Warszawski" - to zdawało się, że nie może urzędować. Jednemu robotnikowi kazał zgolić wąsy, innemu zabrał kapelusz, żeby zetrzeć kurz z maszyny. -
Spowiedź to dla Kościoła narzędzie tresury owieczek. Polemika z Wielowieyskim
Gdyby obcy mężczyzna zaczął wypytywać dziecko, czy "lubi się tam dotykać", czy "ma nieczyste myśli", "ile razy w ciągu tygodnia się masturbuje", rodzice wezwaliby policję. A tymczasem sami wysyłają dzieci do konfesjonału, by narażać je na to samo. -
Siekierezada w domu przy Podwalu. Bo to stara kobieta była
Oczom przybyłych przedstawił się straszliwy widok... Na podłodze pokoju leżały rozciągnięte zwłoki kobiety, obok niej siekiera, a na krzesłach porozrzucana garderoba - donosił "Kurjer Codzienny". -
Zupą w "Słoneczniki" van Gogha. Jacek Dehnel o atakowaniu dzieł sztuki w obronie klimatu
Katastrofa klimatyczna jest realna i nie tyle nam "zagraża", co się po prostu wydarza i uderzy w nas wszystkich. Czy jednak każdy sposób alarmowania o niej jest równie dobry? -
Porąbał żonie sierkierą twarz, kochance rozstrzaskał czaszkę. Słynna sprawa potwora z Jabłonny
Mieszkanie Chmielewskich przedstawiało przejmujący grozą obraz: ściany, sprzęty, łóżka i cała pościel, zbroczone były i przesiąknięte krwią. Wśród oparów zbrodni spało nieprzerwanym snem niewinnych istot dwoje małych dzieci Chmielewskich. I one zbryzgane były krwią. -
Żółta walizka z parostatku "Warszawa", czyli tajemnica śmierci żydowskiej zecerki Judyty
Trup zostaje rozpoznany, choć widok zwłok jest straszny. Twarz pocięta, pokryta gęstą warstwą zakrzepłej krwi. Odzież, aczkolwiek materjały nie przegniły i nie uległy rozkładowi - cała postrzępiona. Szczególnie mocno podarta jest bielizna i górne części pończoch, poprzez które widać sińce i mocne zdrapania naskórka na udach, w pobliżu bioder i pachwin. -
Nigdy nie rozumiałem kolekcjonowania porcelany
Jeśli istnieje gdzieś absolutna monogamia - poza fantazjami kościoła - to u zbieraczy porcelany -
Szpiedzy w Warszawie III. Piękną agentkę ślub uratował przed karą śmierci
Oskarżeni ujęli się pod ręce i w ten sposób opuścili salę sądową, gdzie zapadł wyrok, który skazał ich na odcięcie od świata na całe życie. Finał ten był tak poruszający, że w krótkich notkach doniosła o nim i nowozelandzka "The Hawera Star", i singapurska "The Malaya Tribune". -
Szpiedzy w Warszawie II. Jeden trafia za kratki, a śledczy łamią szyfry i prują sieć
Do mężczyzny podchodzi drugi, jak go opisał "Tajny Detektyw": podobny do bogatego wujaszka z Węgier, gruby, z krótko przystrzyżonymi włosami, z wąsem podkręconym. Patrzy na gazetę "A. B. C." i mówi - zaręczam, że tego nie wymyśliłem - "C. B. A.". Na te słowa ponurak ściska mu dłoń i prowadzi go do rogu Nowogrodzkiej, gdzie obaj weszli do cukierni Rzymskiej. -
Szpiedzy w Warszawie I. Mojżesz Zielony, ofiara luksusu
Oprócz dokumentów znaleziono przy nim 2 tys. dolarów i 3 tys. zł - było to wszystko, co mu zostało. Czyli przez półtora czy dwa miesiące przehulał ponad siedem i pół tysiąca dolarów, za co mógłby sobie kupić i fabrykę, i majątek ziemski. -
Król konserw i brylanty. Jacek Dehnel tropi przedwojennego oszusta
Baldwin to "król konserw", typowy amerykański bogacz w podróży, wytworny, wpływowy, po wszystkim widać w nim panisko: po eleganckich walizach, po rozdawanych lekką ręką wysokich napiwkach. -
Samobójstwo rozszerzone o zabójstwa. Chciał zabić siebie i narzeczoną, zginęło trzyletnie dziecko
Z pod gruzów zawalonej ściany, wydobyto zwłoki jego żony Władysławy, która zasłaniała sobą dwuletnią córeczkę, układaną w momencie eksplozji do snu. Dziecko dawało jeszcze słabe oznaki życia, lecz skonało na rękach nadbiegłego ojca, który podawał je lekarzowi do ratunku. Oszalały z bólu ojciec, biegał pewien czas z martwym dzieckiem na rękach, usiłując jakby je wskrzesić czułemi słówkami. Z trudem udało się zwłoki od niego odebrać - pisał wyraźnie poruszony dziennikarz "Tajnego Detektywa". -
Romuald Ziemkiewicz autografy Mickiewicza i Norwida sprzedawał za bezcen. Sfałszował całe swoje życie
Jego legendarne zbiory, wypełniające dwa pokoje od podłogi do sufitu, największa ponoć białorutenistyczna biblioteka, zostały rozgrabione, rozproszone, rozsprzedane, zniszczone. Paradoksalnie to, co się po nim zachowało, to - prócz dzieł naukowych - jego donosy w wojskowych archiwach. Rękopisy, które zapewne najmniej poważał. -
Pyffello, łapy przy sobie! Jasnowidz oskarżony o molestowanie klientek i dokonywanie aborcji
Czy zatem Pyffello dopuszczał się rumpologii, czy się jej nie dopuszczał? Zważywszy, że oskarżających klientek było aż sześć, a groził pozwem tylko dwóm z nich, coś pewnie było na rzeczy