-
Wyrok Trybunału Julii Przyłębskiej to ochrona ustaw Ziobry przed konstytucją i traktatami UE
Wydane w czwartek przez Trybunał mgr Przyłębskiej rozstrzygnięcie - w nieprawidłowym składzie, bo z udziałem dublerów - oparte jest na wielowarstwowym kłamstwie. Podobnie jak wniosek premiera, który został po prostu powtórzony, z kosmetycznymi zmianami, w rozstrzygnięciu TK. -
Zdążyć przed Luksemburgiem. TK spieszył się, by ogłosić, że prawo europejskie w Polsce nie obowiązuje
Nasze władze właśnie wypowiedziały nie tylko posłuszeństwo wobec technicznych przepisów UE, ale respekt dla wspólnych europejskich norm praworządności i przyzwoitości. Zakomunikowały Wspólnocie Europejskiej i nam, obywatelom, że w Polsce te normy nie obowiązują. -
Trybunał mgr Przyłębskiej orzeka o wypowiedzeniu traktatu unijnego, ale udaje, że chodzi o coś innego
Premier chce, by Trybunał mgr Przyłębskiej ochronił rząd przed UE i orzekł, że można jednocześnie akceptować traktat, ale nie być związanym jego ważnym przepisem. W Unii nikt się na to nie nabierze. -
Bronić bezkarności jak suwerenności
Żal mi to stwierdzić, bo to nie mój bohater, ale rację ma Zbigniew Ziobro, który mówi: "Wynegocjowane Konkluzje Rady Europejskiej nie są obowiązującym prawem i mają wyłącznie charakter politycznego stanowiska". Marny prawnik Ziobro jest bliższy prawa niż marny historyk Morawiecki. -
Grupa Znajomych Mgr Przyłębskiej i bezprawie do trzeciej potęgi
Jak rząd uzasadnia swą odmowę publikowania "orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego" w sprawie aborcji? Odpowiedź do dziś brzmiała: w ogóle nie uzasadnia. Kręci, zwleka, mataczy i wyrzuca z siebie sygnały sprzeczne - jak to rząd Zjednoczonej Prawicy. Ale dziś coś się zmieniło. -
Online zabije uniwersytet. Rozmowy na zajęciach nie da się przenieść do internetu. Tak samo jak wspólnego piwa po wykładzie
Studenci z Chin czy Wietnamu uczą się na zachodnich uniwersytetach nie tylko prawa, medycyny czy ekonomii, ale także demokracji. Czego i gdzie nauczą się teraz, kiedy zamknęliśmy niebo, granice i sale wykładowe? -
Ni słoń, ni ryba. Państwa postkomunistyczne nie są demokracjami liberalnymi
Gdyby demokracja ograniczała się tylko do wyborów, temat byłby zamknięty. Ale jeśli jedyna chwila, kiedy władza odpowiada przed społeczeństwem, to "święto demokracji", czyli dzień wyborczy, sama idea demokracji poddana zostaje dramatycznemu wyjałowieniu, a wybory zamieniają się w prosty plebiscyt.