-
W 10 osób w jednym pokoju. Młodzi nie mogą iść na swoje, bo mają "zły" wygląd
Co robi dla siebie? To pytanie ją zaskakuje. Nie wie, co to jest odpoczynek. Czasem myśli, że po prostu jej przeznaczeniem jest opiekować się innymi. -
Lata treningów karate nauczyły go samodyscypliny. Nie wiedział, że kiedyś przydadzą mu się w okopie
"Nie byłem jedynym sportowcem w jednostce. Było ze mną kilku chłopaków z innych dyscyplin, ale też trenerzy z naszej federacji karate. Jeden, Witalij, niestety już nie żyje. Liczę się z tym, że mogę być następny" - opowiada nam o walkach na macie i walce na froncie ukraiński sportowiec Igor Jukalczuk. -
Olena pomaga uchodźczyniom straumatyzowanym wojną. Sama uciekła przed nią z Charkowa
- Rozmawiałam ostatnio z siedmioletnią dziewczynką. Jej rodzina próbowała wydostać się z miasta, ale Rosjanie strzelali do wyjeżdżających aut. Dziewczynka widziała dużo ciał; dosłownie po nich szła, żeby uciec. Nie rozumie, jak to jest, że w domu tyle śmierci, a tu jej każą się uczyć - opowiada psycholożka Olena Kuznetsova, która sama uciekła do Polski przed wojną. -
Oksana nie zapomni, jak po otrzymaniu obywatelstwa znajomi Polacy przywitali ją słowami "Witaj w domu, jesteś nasza"
Telefonów komórkowych, nawigacji, internetu pod ręką wówczas nie było. Do domu udawało się jej dodzwonić z budki, kupowała kartę magnetyczną na kilkuminutowe połączenie z Ukrainą. "Czy ciebie nikt tam nie obraża?" - pytała ją czasem babcia. Ale bardziej niż dyskryminowana, Oksana czuła się w Polsce samotna. -
"Kuma, nie kuma, zastrzelę ją na ulicy". Anna uciekła przed rosyjskim separatystą, kuzynem. Dziś wraca do domu
Nie zapomni, jak 4 lutego odebrała w Warszawie telefon, który złamał jej serce. Dzwonił znajomy ze Słowiańska. Nie potrafiąc powstrzymać płaczu, wydusił, że Jaroslav, ich najlepszy przyjaciel, ledwie pół godziny temu zginął pod Limanem. - Wracam do domu, żeby od czasu do czasu złożyć kwiaty na jego grobie - opowiada uchodźczyni Anna Nemtseva. -
10-letnia Adelina z autyzmem cierpi w Warszawie bez szkoły. "Na chwilę pomagają tylko cukierki"
Przed wojną Adelina chodziła we Lwowie do szkoły specjalnej. Codziennie miała lekcje, zabawy i kontakt z rówieśnikami. W Warszawie w każdej placówce, do której matka próbowała ją zapisać, słyszała tylko: "nie ma miejsc".
1