"Zobacz ten pan to Polak" - powiedział mi wujek, nauczyciel WF-u, dumnie oglądający finał piłkarskich mistrzostw świata na czarno-białym telewizorze. To był 1990 rok i pierwszy mecz, jaki zapamiętałem. Chyba wtedy pierwszy raz usłyszałem też "We are the champions". Potem futbol częściej włączałem już sam, szczególnie gdy polskie drużyny walczyły w Lidze Mistrzów, a kadra wreszcie miała szansę na mundial. Przy okazji wyszło też, że ci, co nagrali "We are the champions" mają kilka innych, fajnych numerów. Tak kupiłem wszystkie płyty Queen, a ważne mecze z Polakami na murawie dalej budzą podobną, co kiedyś ekscytację. PS. Sędziującemu w 1990 roku finał mundialu Michałowi Listkiewiczowi trzy dekady później pomagałem w dodawaniu blasku 1. lidze.