-
Większość z osób przy stole nie zna się. To ja ich wybrałem. Zaraz zaczniemy rozmawiać o śmierci
Anna, terapeutka: Obcy pan, leżący w szpitalu, poprosił, żebym była przy nim, jak będzie odchodził. "Niech jej pani powie - chodziło mu o żonę - że to już koniec. Niech ona tu siedzi i trzyma mnie za rękę, a nie lata po pierożki" -
Margot: Pomyślałam: "To jest dobry moment". Jąkając się, z potem na czole, absolutnie czerwona, podawałam rękę jako Małgorzata
Nie wystarczy powiedzieć: "nie jestem mężczyzną" i używać żeńskich końcówek. Musisz przekroczyć w sobie to, co zostało ci wdrukowane. Oswoić się z własną wrażliwością i wzruszeniami, znaleźć czułość - mówi Małgorzata "Margot" Szutowicz. -
Udzielam tego wywiadu, żeby sobie zamknąć drogę do stanowiska sędziego
Bardzo chciałbym być sędzią i nie wiem czy mam dość twardy kręgosłup, by się nie złamać i zgłosić do konkursu nowej niekonstytucyjnej Krajowej Rady Sądownictwa. Bo teraz łatwiej nim zostać. Rozmowa z Dariuszem Jakuboze, adwokatem -
Dorosłe dziecko troszczące się w pandemii o rodziców musi się pogodzić, że oni i tak wyjdą, jak będą chcieli
Mój starszy syn robi nam zakupy. Wchodzi, wnosi, rozliczamy się. I owszem, już raz prawie mi się wyrwało: "Słuchaj, jak już jesteś, to usiądź, napijemy się kawy". Żeby go zatrzymać, chwilę dłużej z nim pobyć. Ale ugryzłem się w język. Bo wiem, że postawiłbym go w trudnej sytuacji. Rozmowa z psychologiem Jerzym Pawlikiem -
Andrzej Leder: Boimy się anonimowej śmierci. Gdy w nocy ciężarówki wojskowe wywożą trumny, czujemy strach nie tylko przed umieraniem
Dzięki koronawirusowi uświadamiamy sobie, co jest naprawdę ważne. Że to bez naukowców jesteśmy całkowicie bezradni. A nie bez celebrytów. Rozmowa z prof. Andrzejem Lederem. -
Przychodzi tata i mówi: "On nie odrabia pracy domowej, proszę coś z tym zrobić!". Nauczyciele i rodzice przy okrągłym stole
Nauczycielka: Nie mam czasu posiedzieć z własnym dzieckiem nad pracą domową, bo mam cudze dzieci na głowie. Myślę więc nieraz, że gdybym umiała coś innego, tobym natychmiast odeszła. Potem przychodzi refleksja, że jeszcze warto próbować pchać tę taczkę obłędu -
Jak dziecko chce się zabić, może liczyć na materac na korytarzu. Psychiatria dla dzieci to katastrofa
Oddział na psychiatrii wygląda jak szpital podczas wojny. Pacjenci leżą na ziemi, na korytarzu, na bardzo małej przestrzeni. Co powoduje, że wzrasta agresja pomiędzy nimi. A pamiętajmy, że dziś mamy głównie dzieci z myślami samobójczymi, po próbach samobójczych, samookaleczeniach. Więc lekarze odchodzą.